Dmuchawiec

Prywatny zakątek sieci. Witamy serdecznie wszystkich odwiedzających.

16 marca 2007

Ateny(3)

Kolejny wieczorny spacer, oprócz doznań wzrokowych i smakowych, przyniósł mi okazję do pofotografowania. Wycieczkę zaczęliśmy od stacji metra i placu Monastiraki. Chyba podstawowy punkt startowy dla zmierzających na Akropol. My również zdążaliśmy na wzgórze, którego szczyt doskonale podświetlony widzieliśmy wczoraj. Oczywiście nie dojdziemy na sam szczyt - Akropol można zwiedzać jedynie między 8 a 17.
Po drodze mijamy pozostałości Forum z czasów Rzymskich. Wąska uliczka pnąca się w górę przechodzi dość szybko w schody, u szczytu których czeka kolejna ulica - Theorias. W tym momencie należało się odwrócić, westchnąć, wyciągnąć aparat, westchnąć sobie jeszcze raz, by mieć pewniejszą rękę
i można było trochę pouwieczniać...
Na fotce widać świątynię Hefajstosa - to ten kowal, który miał szczęście lub pecha, być mężem Afrodyty - pieniącej się z początku bogini piękna.


Kilka kroków dalej wspaniały punkt widokowy Aeropag, czyli miejsce sądów. Obecnie raczej miejsce, gdzie turyści popisują się sprzętem foto-video, a chłopcy przyprowadzają dziewczęta, by sę w ciemnościach ponapawać. Widokami. Oczywiście.
A jest czym - z jednej strony panorama Aten - od wzgórz na północnym wschodzie i północy, po Pireus i morze na zachodzie i południowym zachodzie. Tylko na wschód widok jest zasłonięty.
Akropolem. O. A w zasadzie: Oooooooo...


Na Aeoropagu ostrożnie, bo skała wyślizgana przez tysiące lat, potem spokojny spacer wygodną drogą. Dalsze okrążanie Akropolu nie było już tak ekscytujące, choć wzgórze cały czas na towarszyszyło. Nawet gdy zagłębiliśmy się w wąskie uliczki dziewiętnastowiecznej Plaki - co kilka metrów wśród oferowanych nam pamiątek.
W końcu przyszedł czas na strawę mniej duchową - tym razem klasyki: tzatziki, sałatka z fetą, i souvlaki z baraniny, do tego niezłe czerwone wino. Wszystko w nieco hałaśliwej knajpce na stoku Akropolu, w pobliżu ognia rozpalonego w kominku.